Ekipa filmowa Stowarzyszenia Auschwitz Memento z Haliną Jedlińską, synową Jana i Heleny Jedlińskich

Łęki – Zasole. Ekipa filmowa Stowarzyszenia Auschwitz Memento z Haliną Jedlińską, synową Jana i Heleny Jedlińskich. W tle historyczna stodoła, w której urywało się kilkudziesięciu uciekinierów z niemieckiego obozu koncentracyjnego i zagłady KL Auschwitz. Cała rodzina Jedlińskich była członkami oddziału AK „Sosienki” a w ich domu mieścił się lotny sztab. Niektórzy żartowali, że i pies Jedlińskich był w partyzantce, bo szczekał tylko na esesmanów.
Marcin Dziubek, historyk, badacz historii „Sosienek”, autor książki „Niezłomni z oddziału Sosienki. Armia Krajowa wokół KL Auschwitz. Nowe spojrzenie” (książka ukaże się pod koniec października br., przedsprzedaż: biuro@auschwitzmemento.pl) tak opisuje to niezwykłe miejsce:
Bezsprzecznie głównym punktem na mapie partyzanckich placówek oddziału „Sosienki” był dom Jana i Heleny Jedlińskich w Łękach-Zasolu – bardziej wówczas znany jako „Orle Gniazdo”. Jedlińscy zaangażowali się w działalność konspiracyjną już pod koniec 1939 roku. Dla partyzantów i zbiegłych więźniów przeznaczyli cały swój dom i zabudowania gospodarcze. Jan Wawrzyczek po latach tak wspominał to miejsce: „[…] tu komenda się mieściła całego ruchu oporu. Ten dom od grudnia 1939 roku był głównym punktem organizacyjnym, był siedliskiem tego ruchu oporu przez całe pięć i pół roku. Nie ma partyzanta, nie ma bojownika, który przez ten dom nie przeszedł, nie ma też więźnia politycznego, uciekiniera”. Zarówno w samym domu, jak i w zabudowaniach gospodarczych Jan Jedliński, pseudonim „Majster”, zorganizował skrytki. Jedna z nich mieściła się w piecu chlebowym, wchodziło się do niej przez otwierany stopień schodów, zaś druga – dla większej liczby osób – była w stodole. Z tej pierwszej kryjówki korzystał gospodarz, który od końca 1942 roku ukrywał się przed gestapo po tym, jak został przyłapany w kopalni w Brzeszczach na próbie naprawy broni za pomocą zakładowych urządzeń, oraz sam Wawrzyczek51. „Danuta” wielokrotnie przywoływał we wspomnieniach dość dramatyczny epizod, kiedy to – zaskoczony przez Niemców w „Orlim Gnieździe” – w ostatniej niemal chwili wsunął się do schowka, upuszczając jednak na podłogę pistolet. Wówczas z pomocą przyszła sama Helena Jedlińska, nazywana przez partyzantów „Gosposią”, która nie bacząc na ostre krawędzie broni, uklękła na niej, wyjęła z kieszeni różaniec i zaczęła się modlić, ignorując poszturchiwania i przekleństwa niemieckiego policjanta.
Skrytka w stodole Jedlińskich była bardziej pokaźna, bowiem mogła pomieścić kilkunastu ludzi. Szkic tej kryjówki wykonał po latach Edward Padkowski, który zbiegł z Auschwitz, a następnie walczył jako partyzant „Sosienek”. Wchodziło się po drabinie na piętro stodoły i zsuwało dość ciasnym przejściem do miejsca nad chlewem, które nie było widoczne z zewnątrz. Zluzowane dachówki oraz odeskowanie stodoły dawały możliwość obserwacji terenu oraz oddalenia się niepostrzeżenie w kierunku Soły. „Orle Gniazdo” do końca wojny nie zostało zdekonspirowane. […]
„Danuta” po wojnie pisał: „Rodzina Jedlińskich ratowała życie wielu Polakom, Rosjanom, Żydom, którzy w ciągu lat znajdowali schronienie u nich, tam dzielono się z nimi ostatnim kawałkiem chleba, ostatnią marynarką”.
zdjęcia: Paulina Wądrzyk
zdjęcia: archiwum Auschwitz-Memento